W dzisiejszym poście przedstawię Wam podkłady, które stosuję
w zależności od potrzeb mojej skóry. Zanim jednak przejdę do prezentacji muszę
wspomnieć, że mam cerę naczynkową. Obecnie moja skóra często bywa przesuszona
na nosie i brodzie. Wydaje mi się, że może to wynikać z tego, że ostatnio zmieniłam jeden kosmetyk w
mojej pielęgnacji. Skóra zaczęła mi się przesuszać po pierwszym tygodniu
stosowania żelu do mycia twarzy Yves Rocher z serii Nutritive Vegetal, o którym
pisałam niedawno na blogu. U mnie kompletnie się nie sprawdził. W ostatnim
czasie nie zmieniałam innych kosmetyków w pielęgnacji cery, więc
najprawdopodobniej jest to wina tego żelu. Dobrze, że już się skończył :-) Moją wymagającą cerę
muszę odpowiednio pielęgnować i nawilżać. Jeśli chodzi o podkłady, najlepszym
rozwiązaniem są dla mnie nawilżające i rozświetlające. Dla każdego z podkładów
mam różne ulubione metody aplikacji.
Pierwszym podkładem, który lubię jest podkład rozświetlający
marki Mary Kay w odcieniu Ivory 5.
Jest to już moje drugie opakowanie.
Jest to już moje drugie opakowanie.
Podkład
ładnie rozświetla, nie ma drobinek. Szeroka gama kolorystyczna pozwala na
dobranie idealnego odcienia. Mój kolor Ivory 5 jest dość unikatowy, gdyż ciężko znaleźć podkład drogeryjny z tak żółtym pigmentem. Najczęściej bowiem podkłady mają delikatne różowe zabarwienie, które w moim przypadku zupełnie nie pasuje do odcienia mojej skóry i znacząco różni się od koloru mojej szyi.
Jest to podkład, który nie kryje mocno i często
wolę zastąpić go innym, o mocniejszym kryciu. Jeśli chodzi o nawilżenie skóry, również pozostawia wiele do życzenia. Ogromną wadą jest cena. Za
pierwszym razem kupiłam podkład u konsultantki Mary Kay w cenie 72zł. Drugie
opakowanie nabyłam na allegro za 55zł razem z kosztem przesyłki. Według mnie
najlepszym sposobem aplikacji tego podkładu są pędzle o zbitym włosiu, np.
Hakuro H52 lub pędzel typu Flat-top H50S. Dzięki nim uzyskuję lepsze krycie.
Kolejnym podkładem rozświetlającym, który używam jest Rimmel
Wake me up w odcieniu 100 Ivory. Podkład cudownie nawilża. Dla mnie jest
to coś niesamowitego. Gdy stosuję go na skórę czuję jakbym nakładała krem nawilżający.
Zawiera mikroskopijne drobinki, które ładnie rozświetlają i dodają blasku
skórze. Krycie nie jest zbyt mocne. Ogromną wadą jest gama kolorystyczna, gdyż
nawet najjaśniejszy z dostępnych odcieni jest dla mnie nieco zbyt ciemny. Podkład
najlepiej wygląda latem na opalonej skórze, gdyż drobinki pięknie podkreślają
opaleniznę oraz z pewnością łatwiej dobierzemy odcień o tej porze roku. Ponadto zyskujemy ochronę przeciwsłoneczną dzięki SPF 15.
Podkład
kupiłam na promocji za ok. 27zł. Podobnie jak w przypadku Mary Kay najczęściej
stosuję pędzle Hakuro H52 i H50S, dzięki którym osiągam lepsze krycie.
Podsumowując podkłady rozświetlające, w najbliższym czasie nie zamierzam wracać
do żadnego z wyżej opisanych, gdyż planuję przetestować Bourjois healthy mix, o
którym słyszałam dużo dobrego.
Następny podkład, który stosuję bardzo często jest to
podkład Revlon Colorstay 24H do cery normalnej i suchej. Uwielbiam ten podkład
za to, że prawie zawsze wygląda dobrze na skórze.
Posiadam 2 odcienie 150 Buff oraz 180 Sand Beige. W lecie gdy moja skóra nabiera nieco koloru mieszam obydwa ze sobą lub stosuję jedynie numer 180. Najczęściej jednak używam tylko jaśniejszego odcienia (150 Buff), gdyż z natury moja skóra jest bardzo jasna.
Podkład ma
bardzo płynną konsystencję, a jednocześnie świetnie kryje. Delikatnie matuje,
dzięki czemu nie ma efektu świecenia i nie wymaga przypudrowania (czasem
pudruję go jedynie w strefie T: czoło, nos i brodę). Nie jest zbyt ciężki,
dzięki czemu skóra wygląda ładnie i naturalnie. Podkład długo się utrzymuje.
Używam go bardzo często, jednak gdy czuję, że moja skóra jest przesuszona
rezygnuję z niego i wolę użyć mojego podkładu z Rimmela, który niesamowicie
nawilża. W przypadku podkładu Revlon Colorstay każdy sposób aplikacji jest
dobry. Nakładam go zarówno dłońmi, moimi pędzlami Hakuro jak również gąbką
Glam-sponge. Jedyną wadą tego podkładu jest brak pompki. Słyszałam, że już
niedługo marka Revlon ma wprowadzić nowe słoiczki z dozownikiem. Tymczasem
udało mi się skończyć Serum na końcówki z Avonu i wykorzystałam pompkę do
jednego z moich podkładów.
Podkłady Revlon kupuję na allegro za 25zł u
sprzedawcy zlokalizowanego w Kielcach. Dzięki temu towar mogę odebrać osobiście
i nie muszę opłacać kosztów przesyłki. Podkładu nie opłaca się kupować w
drogeriach, gdyż w cenie regularnej kosztuje aż 60zł, a w promocji nigdy nie
kosztuje mniej niż 30zł. Podkład Revlon Colorstay z pewnością kupię nie raz. Formuła wzbogacona o filtr SPF 20. Nie używam go jednak codziennie,
gdyż lepiej sprawdzają się u mnie podkłady rozświetlające i nawilżające.
Ostatnim już podkładem, o którym muszę wspomnieć jest Max
Factor Face Finity 3 w 1 w kolorze Nude 47. Producent zapewnia nas, że jest to
baza, podkład i korektor w jednym, z czym nie mogę się zgodzić. Podkład jest z
pewnością idealny dla cer tłustych, gdyż świetnie matuje. U mnie nie wymaga
pudrowania, a wręcz przypudrowany
wygląda strasznie nienaturalnie. Ma filtr SPF 20.
Używam go jedynie od czasu do czasu, gdy
oczekuję dużego krycia oraz pewności, że podkład wytrzyma długo na mojej
skórze. Jest to podkład bardzo ciężki i na pewno nie byłby dobry dla mojej cery
gdybym używała go zbyt często. Zazwyczaj nakładam pod niego silikonową bazę,
gdyż bez niej czuję, że moja skóra jest sucha. Podkład kryje niesamowicie,
zdecydowanie lepiej niż Revlon Colorstay.
Najlepszym sposobem aplikacji
podkładu Max Factor jest gąbeczka Glam-sponge, dzięki której uczucie na skórze
jest przyjemniejsze, podkład wygląda bardziej naturalnie i nie tworzy maski.
Mój podkład kupiłam na promocji -50% za ok. 30zł. Czy do niego wrócę? Być może,
ale tylko na zasadzie używania od czasu do czasu.
Podsumowując: podkłady należy dobierać przede wszystkim ze
względu na rodzaj cery, ale również musimy wziąć pod uwagę efekt jaki chcemy
uzyskać. Z podkładów, które wymieniłam zdecydowanie mogę polecić wszystkie, ale
to nie znaczy, że każdy z nich będzie dobry dla każdej z Was. Z pewnością cery
tłuste nie będą dobrze wyglądały jeśli nałożymy na nie podkład rozświetlający
Mary Kay czy też Rimmel Wake me up, gdyż skóra będzie się świeciła jeszcze
mocniej. Również jeśli mamy jakieś
wypryski to te podkłady nie zapewnią nam wystarczającego krycia. Z kolei na
cerze suchej podkład taki jak Max Factor Face Finity stworzy niepotrzebny efekt
maski i dodatkowo wysuszy naszą cerę.
Uważam, że najbardziej uniwersalnym będzie tutaj Revlon Colorstay 24H, chociaż
co do niego też mam czasem mieszane odczucia. Dla mnie idealnym podkładem byłby
podkład bardzo nawilżający jak Rimmel Wake me up, lecz zapewniający lepsze
krycie i w bardzo jasnym odcieniu. Cały czas poszukuję ideału :-)
Chciałam się skusić na Rimmel Wake Me Up, ale niestety nawet najjaśniejszy odcień był dla mnie zbyt ciemny.
OdpowiedzUsuńhttp://kissesyui.blogspot.com/
Możesz pomyśleć o tym, aby połączyć go z innym podkładem. Ja często np. mieszam mojego Rimmela z Revlonem w kolorze Buff - dla mnie idealne połączenie :-)
UsuńOd dawna mam ochotę na ten revlon :)
OdpowiedzUsuńMam Revlon i Max Factor, Revlon używam prawie codziennie i jestem bardzo zadowolona, Max Factor jednak bardzo wysusza i kiedyś używałam go tylko na większe wyjścia, teraz wglbo jest za ciemny, ale może w lato do niego wrócę. :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie jeśli chcesz. ;)
http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
Revlon Colorstay - mój nr jeden :)
OdpowiedzUsuńWake Me Up się u mnie zupełnie nie sprawdził. Za to Revlon swego czasu używałam nałogowo, buteleczkę za buteleczką :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z Twoich podkładów nie miałam, ale spróbuję przetestować ten z Max Factor, bo zbiera głównie pozytywne recenzje:) Moje podkłady już się kończą, więc pora na zmianę:)
OdpowiedzUsuń